Wojna i Pokój
Rzecz rozpoczęła się wcześniej, pamiętam jednak że jako nastoletni chłopak, dojrzałem do tego by wracając z kumplem ze szkoły, zawrzeć umowę, że pokażemy Bogu, jak świat może być lepszy, bez Niego. Nie wiem jak poszło koledze, gdyż coraz rzadziej się potem widywaliśmy. U mnie, po odrzuceniu Bożego pomysłu na życie człowieka, takiego jaki znałem z lekcji religii i obserwacji ludzi twierdzących że są pobożni, rozpoczął się etap „wolności” od wszelkich nakazów i zakazów. Było tak przez około dwadzieścia lat. Wrażenie że żyję w pełni szczęścia, zaczęło blednąć gdy zorientowałem się że czas mija, a ja ciągle jestem w tym samym miejscu. Misja zmiany świata na lepszy zniknęła we mgle dbania tylko o siebie, szybko okazało się że z chęci założenia rodziny raczej nici, bo kto zwiąże się z kimś bez najmniejszego planu na jutro ? Przyszła więc pora na zastanawianie się nad sensem życia. Złamałem kolejny zakaz, i wspiąłem się na zamkniętą dla zwiedzania wieżę. Posiedziałem tam, i jak mi się zdawało, będąc sam na sam z Bogiem, poprosiłem by to co schrzaniłem, pomógł mi naprawić, jeśli chce jeszcze ze mną gadać. No i chciał, otrzymałem zaproszenie na film Krzyż i Sztylet, a po seansie otrzymałem Biblię z której dowiedziałem się, że nic o Bogu do tej pory nie wiedziałem. Postać Pana Jezusa Chrystusa jaką spotkałem na kartach Nowego Testamentu ujęła mnie od razu. Poszedłem do jednej z Katowickich społeczności Chrześcijańskich i poprosiłem o chrzest. Teraz rozpoczął się czas walki o lepsze i dla wszystkich, ale już z Bogiem. Mam żonę, dwójkę dzieci, i radość z tego, że jest szansa iż moje świadectwo coś zmieni u kogoś na lepsze. Wszystkim życzę.
Roman